poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Rozdział 1: People always leave

  - Szukasz kogoś ?  - Odwróciłam się i kogo zobaczyłam ? Właśnie jego... Chłopaka o ciemnych włosach, tajemniczym uśmiechu, który przyglądał mi się uważnie...

- Jestem Damon – pocałował mnie w rękę, poczułam się jak nie w tych czasach - A Ty jesteś ? – zapytał, ale wydawało mi się, że i tak już znał odpowiedź na to pytanie.
- Elena. Moja ciocia jest Twoją sąsiadką i chciała Cię poczęstować tym ciastem – uśmiechnęłam się i podałam mu talerz na którym był kawałek czekoladowego ciasta. Jednak on popatrzył na talerz, lekko się skrzywił i odłożył talerz na stolik w przedpokoju. Strasznie się zdziwiłam, czułam, że to ciasto było takie pyszne, a on się skrzywił, ale nie chciałam wnikać.
- Bardzo miło z jej strony, ale nie stójmy tak na środku. Zapraszam Cię do salonu, pokazał ręką z uśmiechem. Zaraz przyniosę coś do picia i sobie pogawędzimy – uśmiechnął się szarmancko. Szłam za nim i rozglądałam się po domu. Doszliśmy do salonu, a ja podeszłam do kominka.
- A więc, chodzisz do liceum w okolicy ? Zupełnie jak mój młodszy braciszek – usłyszałam niski głos Damona za plecami. Chłopak popatrzył się na mnie, napił się burbonu i podał mi jedną szklankę.
- Twojego brata jeszcze nie poznałam – zastanawiałam się, czy też jest taki tajemniczy jak Damon.
- Myślałam, że mnie nie pamiętasz - zaśmiałam się, wypiłam do dna Burbon i odłożyłam szklankę na stolik.
- Uwierz skarbie, takiej twarzy się nie zapomina – podszedł bliżej mnie i znów pocałował mnie w rękę. Uśmiechnęłam się i nagle zadzwoniła moja komórka. Damon popatrzył na moją torbę, tak jakby ten telefon mu w czymś przeszkodził. Zaczęłam grzebać w torbie, ale nie mogłam znaleźć dzwoniącej komórki. Damon w tym czasie poszedł do kuchni. Po chwili go znalazłam i zobaczyłam, że dzwoni Jenna. Czemu tu nie przyszła, przecież miała do mnie dołączyć. I po co dzwoni. Przez moją głowę przepłynęło tysiąc myśli.

- Słucham ? – zapytałam, nadal czując, że Damon jest gdzieś blisko…
- Elena, to bardzo ważne. Jestem u ciebie w domu, masz tutaj natychmiast przyjść – nie dopuściła mnie do słowa, tylko się rozłączyła.Wydało mi się to dziwne, ale nie dawałam niczego po sobie poznać. Poszłam do kuchni, żeby powiedzieć Damonowi, że muszę już iść i pogadamy innym razem. Ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było w kuchni… Nie miałam czasu go szukać, był bardzo tajemniczy, czasem nawet przerażający. Zastanawiałam się przez drogę o co chodziło Jennie? Co może być, aż tak ważne, że mam być natychmiast w domu ? To jakieś podejrzane. Weszłam do domu i zobaczyłam Jennę siedzącą przy stole z kartką w ręce.

- Musimy porozmawiać – powiedziała Jenna, ze spuszczonym wzrokiem – a tak właściwie, to musisz to przeczytać – popatrzyłam na nią lekko przerażona. Szybko wyrwałam jej kartkę z ręki i zaczęłam czytać.

Kochane dzieci !

Postanowiliśmy z tatą, że wyjedziemy. Ta decyzja była bardzo szybka i naprawdę nie mam czasu Wam teraz tłumaczyć o co chodzi. Nie mamy pojęcia kiedy wrócimy i czy w ogóle będziemy chcieli wrócić. Uwierzcie tak będzie lepiej. Może napiszę za jakiś czas list… Zostawiam Was pod opieką Jenny, mam nadzieję, że nie będziecie robić jej kłopotu…
Mama.

            Jak przeczytałam ten list to po prostu odebrało mi mowę. Nie mogłam wydusić z siebie ani słowa. Widziałam, jak Jenna mi się przygląda i czeka na moją reakcję. Ciągle myślałam, myślałam i myślałam. Jak oni mogli mi to zrobić ? Po co pojechali ? Gdzie ? Czemu są tacy tajemniczy ? „Tak będzie lepiej” ?! Serio ? Nie mogłam w to uwierzyć.

            - Co z Jeremym ? – zapytałam po dłuższej chwili milczenia – Wie ?
            - To właśnie on pierwszy znalazł ten list i od razu do mnie zadzwonił. Ja nic nie wiedziałam, twoja mama mi nic nie powiedziała i ciągle się zastanawiam dlaczego… Jeremy jest w swoim pokoju, ale dzisiaj raczej nie będzie chciał z Tobą rozmawiać. Porozmawiasz z nim jutro. Teraz idź się wyśpij, bo tak chyba będzie najlepiej… - podeszła do mnie pocałowała mnie w czoło i poszła do salonu, gdzie usiadła przy stole i chyba rozmyślała nad wszystkim. Poszłam do swojego pokoju, usiadłam przy oknie i patrzyłam na niebo pełne gwiazd. Nie dało się opisać mojej wewnętrznej złości jaką czułam, gdy czytałam list. Z tego co widzę rodzice nigdy się nami nie interesowali. Po prostu napisali kartę, że wyjechali… Bez żadnych wyjaśnień… To mają być kochający rodzice ?! Było już po 23, a ja nie miałam na nic siły, przede wszystkim na naukę. Wyciągnęłam swój pamiętnik i zapisałam tam tylko jedno zdanie.

            „Ludzie zawsze odchodzą…”

Ten dzień był naprawdę długi. Położyłam się do łóżka i od razu zasnęłam…

~~~~~~~~~~
Od autorki: W końcu skończyłam poprawki 1 rozdziału i zdecydowałam się na opublikowanie. Wiem, że jest krótki, ale niestety na dłuższy nie mogłam sobie pozwolić. I jak ? Podobał się ? Lepszy niż Prolog, czy raczej gorszy ? Jestem otwarta na każdą opinię więc czekam :) Co do drugiego rozdziału, to szczerze, nie mam pojęcia kiedy go opublikuję. 23, 24 i 25.04 mam testy gimnazjalne. Więc teraz jest taki optymalny czas, żeby sobie wszytko powtarzać i nie wiem czy znajdę czas na napisanie 2 rozdziału w kwietniu. Mam nadzieję, że mi się to uda, lecz nie obiecuję :) Tak jak pisałam wcześniej czekam na opinie :) Pozdrawiam Something ^^